To my mieszkańcy, a nie wojsko powinniśmy aspirować do tego, żeby było ono największym pracodawcą w naszym regionie – podkreślała na antenie Radia Olsztyn Iwona Arent.
Obecność wojska i otwieranie nowych jednostek na Warmii i Mazurach wiążą się z powstawaniem nowych miejsc pracy i służby oraz kooperacją z istniejącymi podmiotami. Przyczyni się to nie tylko do wzbogacenia oferty dla osób poszukujących pracy, ale poprawi także warunki wielu pracowników i firm. Z drugiej strony wojsko – jako pracodawca – staje się coraz bardziej konkurencyjne dla prywatnych przedsiębiorstw:
Przede wszystkim powinni więcej płacić pracownikom – to wtedy wojsko, ani żadna inna firma nie podbierze pracowników, to po pierwsze. Po drugie, nawiązać współpracę ze szkolnictwem zawodowym i już potworzyć klasy patronackie, gdzie już będzie można, na poziomie szkoły średniej czy zawodowej, pozyskiwać pracowników. Więc tutaj jest wiele do zrobienia. Nie ma tu co narzekać.
– mówiła Iwona Arent.
Parlamentarzystka odniosła się do zmian w tzw. ustawie wiatrakowej. Według Iwony Arent są one korzystne i zdecydowanie lepsze niż te, które proponowała opozycja. PO i PSL chciały, aby wiatraki można było budować w odległości już 500 metrów od zabudowań mieszkalnych. Wspomniana ustawa przewiduje, że odległość ta wynieść ma 700 metrów. To Prawo i Sprawiedliwość podjęło się jako pierwsze uregulowania zasad lokalizowania elektrowni wiatrowych:
Jakieś uregulowania muszą być. Tym bardziej, że mamy wytyczne i dyrektywy Unii Europejskiej o OZE i musimy się dostosować do pewnych przepisów. Ja bym na przykład była za tym, żeby było to 1000 metrów. Takim kompromisem było to, że utrzymaliśmy 700 metrów
– podkreślała parlamentarzystka.
Zobacz więcej:
Iwona Arent o wojsku jako pracodawcy oraz ustawie wiatrakowej. Posłuchaj Porannych Pytań
Fot. P. Getka, ro.com.pl