Poseł Iwona Arent w programie „Republika po południu” mówiła o przegłosowanej w Sejmie ustawie medialnej.
Jeżeli nie wiadomo o co chodzi, to właściwie chodzi o kapitał i pieniądze. Tu nie chodzi nawet o sam TVN, tylko o jakiekolwiek media w Polsce, żeby w rękach kapitału zagranicznego nie było więcej niż 50 proc. własności tej spółki medialnej. Bardzo mocno mówicie – opozycja – o dostosowywaniu prawa do Unii Europejskiej, do przepisów w innych krajach, więc my robimy de facto takie przepisy, jakie obowiązują w innych krajach.
– mówiła poseł Iwona Arent odpowiadając na pytania odnośnie wprowadzonej ustawy medialnej, która została przegłosowana na środowym (11.08) posiedzeniu Sejmu.
Posłanka PiS zauważyła, że w innych krajach Europy Zachodniej również funkcjonują podobne ustawy, które zabraniają posiadania większości udziałów spółki przez zagraniczne podmioty.
Przedstawiciele opozycji złożyli zawiadomienie do prokuratury dotyczące rzekomego, niezgodnego z prawem prowadzenia głosowania przez Panią Marszałek. Iwona Arent przyznała, że nie uważa, by Marszałek Sejmu, Elżbieta Witek musiała obawiać się jakichkolwiek konsekwencji prawnych.
Podczas rozmowy poseł Arent zapytano o to, co sądzi o proponowanej przez Konfederację poprawce do tzw. ustawy „lex TVN” o nazwie „lex TVP”, która ma „odebrać większości rządowej praktyczną władzę nad mediami publicznymi”:
To nie jest żadna drastyczna poprawka, bo to będzie podobny wybór, jaki odbywa się np. na RPO. Może dojść do paraliżu. Osoba, która dzisiaj pełni funkcję prezesa, będzie pełniącym obowiązki przez tak długi czas, dopóki nie znajdzie się konsensus. Nie jest ona drastyczna, tylko blokująca działanie państwa, jak niedawno widzieliśmy przy wyborze Rzecznika Praw Obywatelskich.
– mówiła parlamentarzystka.
Iwona Arent odniosła się również do agresywnego ataku na posła Sośnierza i stanowczo ten czyn skrytykowała. Przypomniała , że sama padła ofiarą ataku ze strony posła PO Sławomira Nitrasa.
Krzysztof Rutkowski/WW