W piękne popołudnie 11.04.2015 roku najpierw przy Pomniku Wolności Ojczyzny a potem w parku im. J. Kusocińskiego pod Obeliskiem Smoleńskim licznie zebrani uczcili pamięć pomordowanych sprzed 75 laty w Katyniu jak i tych, którzy zginęli 5 lat temu nieopodal tamtego miejsca – w Smoleńsku. W uroczystości wzięli udział: Posłowie RP, Pan Jerzy Szmit i Pani Iwona Arent z Prawa i Sprawiedliwości. Solidarną Polskę reprezentowała pani Elżbieta Wirska, a Prawicę RP – pan Tadeusz Poźniak. Tło historyczne przybliżył nam pan Marek Nowacki z Ruchu Społecznego im. Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego. Apel poległych poprowadził pan Radosław Nojman z biura PiS.
Te dwie okrągłe daty jak klamrą spięły okres początku kłamstwa katyńskiego i kłamstwa smoleńskiego. Kłamstwo katyńskie dało podwaliny istnieniu PRL. Kłamstwo smoleńskie jest fundamentem III RP. Kłamstwo katyńskie mogło istnieć dzięki reżimowi wprowadzonemu na bagnetach i czołgach sowieckich a potem utrzymywanego przez rodzimych zdrajców i pachołków moskiewskich. Dzisiaj kłamstwo smoleńskie w „wolnej” Polsce utrzymywane jest przez osoby, dla których „polskość to nienormalność”, poddające się pod obronę Niemiec, twierdzące, że bez względu na okoliczności można przyjaźnić się z Rosją, czy wręcz otwarcie nawołujące do rozbrojenia naszego kraju (a startujące na najwyższy urząd). Żywiące przy tym już nie skrywaną nienawiść do chcących poznać prawdę.
Wtedy jeszcze marszałek Komorowski stwierdził, że państwo polskie zdało egzamin. Trzeba było całej perfidii (którą teraz stopniowo odkrywamy) marszałka Komorowskiego by tak oświadczyć. Perfidii, bo jaki Polak śmiałby temu zaprzeczyć. Tylko, że Państwo to My – Naród, patrioci, obywatele, i jako taki zawsze zdawał i zdał egzamin, bo wbrew ukrytym i jawnym zdrajcom, a także podstępnej przemocy przetrwał i istnieje. Zawiedli natomiast konkretni ludzie: premier Tusk potulnie oddając śledztwo w ręce Putina i za namową kanclerz Merkel dokonując resetu w stosunku do Rosji; marszałek i później prezydent Komorowski demonstrując przyjaźń polsko-rosyjską (chciałem napisać „radziecką”); minister zdrowia a obecnie premier Ewa Kopacz kłamiąc o wspaniałej współpracy polskich i rosyjskich lekarzy i inni.
W dalszym ciągu, w stosunku do Ofiar Tragedii Smoleńskiej, ich rodzin oraz pragnących poznać prawdę pracuje pełną mocą przemysł pogardy. Przemysł – bo uruchomione zostały wszelkie siły i środki mocnego, było nie było (jeszcze) rządu i wspierające go równie mocne polskojęzyczne media mętnego nurtu. Obłudnie twierdzą, że Smoleńsk dzieli, odsądzając od czci tych, którzy domagają się prawdy. Niektórzy dają się nabrać na ten frazes i dla świętego spokoju siedzą cicho, albo nie chcą się narażać na opinię wichrzycieli. Znów trzeba perfidii podbudowanej dużą porcją faryzeuszostwa, by posuwać się do takiego blefu. Po pierwsze Smoleńsk jako miejsce (przedmiot a nie podmiot) nie ma takiej siły sprawczej by cokolwiek zrobić. Nawet jeśliby jakimś faryzejskim cudem miał, to nie on dzieli lecz ci co dzierżą władzę. Ktoś w tym kraju rządzi i steruje, bo przeciwnym razie nie miałyby miejsca bezczelne kłamstwa i manipulacje. Nawet Naczelna Prokuratura Wojskowa nie odważyłaby się wypuszczać, czy dozować kolejnych klonów kopii z „kopii”, gdyby nie miała mocnego protektora. I to są prawdziwi wichrzyciele.
Niestety tkwimy w dalszym ciągu w bagnie wojny „polsko-polskiej” wskutek celowego (bo przecież Tusk sam powiedział o sobie, przy okazji słynnych żółwików, że nie jest głupi) działania, gdy powierzył przewodnictwo komisji do zbadania przyczyn „katastrofy smoleńskiej” jednemu z głównych winowajców tej „katastrofy” Jerzemu Millerowi, który jako MSWiA odpowiadał za BOR, z kolei którego zaniedbania są ewidentne – całkowity brak ochrony na lotnisku. Jerzy Miller jest sędzią we własnej sprawie.
Gdy porównamy działania rządu holenderskiego i malezyjskiego po zestrzeleniu samolotu nad Ukrainą w zeszłym roku, to wniosek nasuwa się jednoznaczny: ze strony naszych rządzących to były nie tylko zaniedbania, nieudolność czy błąd.
Historia uczy, że Prawda, nie wiem jak głęboko skrywana, prędzej czy później zawsze wyjdzie na jaw.
Antoni Górski